niedziela, 6 września 2020

Recenzja książki
"Udręczeni. Historia prawdziwa"

 ***

NAJBARDZIEJ PRZERAŻAJĄCA SPRAWA EDA I LORRAINE WARRENÓW!
Wkrótce po przeprowadzce do nowego domu w Connecticut, Snedekerowie zaczynają doświadczać ataków ze strony bluźnierczej siły, a wszelkie próby wypędzenia jej nie przynoszą rezultatów. Jedyną szansę upatrują w światowej sławy demonologach – Edzie i Lorraine Warrenach, którzy postanawiają pomóc. Jednak nawet oni mają problem z pozbyciem się upiornej obecności. Przy okazji otwarcie przyznają, że nigdy wcześniej nie zetknęli się ze sprawą tak przerażającego nawiedzenia…
Udręczona rodzina nie miała pojęcia, że jej nowy dom był niegdyś zakładem pogrzebowym i że koszmar z niewytłumaczalnymi zjawiskami dopiero się zaczyna. To, co z początku rysowało się jako działanie poltergeista, szybko okazało się prawdziwą wojną z najmroczniejszymi siłami zła. Wojną, na przegranie której Snedekerowie nie mogli sobie pozwolić.
Na podstawie niniejszej sprawy nawiedzonego domu nakręcono film pt. The Haunting in Connecticut (polski tytuł: Udręczeni).

O książce dowiedziałam się zupełnie przypadkowo,  jednak bardzo szybko zdecydowałam się, że ją przeczytam. Jestem fanką horrorów. Oglądałam większość tych, w których pojawiali się Ed i Lorraine Warren. Ku mojemu własnemu zaskoczeniu,"Udręczonych" jeszcze nie widziałam i stwierdziłam, że najpierw sięgnę po książkę. 

Historia bohaterów zaczyna się dosyć niepozornie. Wiodą szczęśliwe życie do czasu, gdy dowiadują się, że jeden z ich synów ma raka. Chłopak wymaga codziennych wizyt w szpitalu, Snedekerowie postanawiają więc przeprowadzić się w miejsce, w którym szpital będzie niedaleko. Carmen - żona i matka, znajduje pewien dom. Nie wygląda zachęcająco, ale tylko ten jest w zasięgu ich portfela. Okazuje się, że w domu do którego mają zamiar się wprowadzić, był kiedyś zakład pogrzebowy. Bohaterowie ignorują to i wprowadzają się. Po niedługim czasie w domu zaczynają się dziać dziwne rzeczy... Czy to prawda, czy to urojenie? 

Powiem szczerze, że jak tylko przeczytałam o tym, że dom był kiedyś zakładem pogrzebowym, to od razu wiedziałam, że to będzie mocna książka. Powieść wciąga i trzyma w napięciu już od pierwszych stron. Przyznam się, że gęsia skórka nie była mi obca w mojej przygodzie z tą powieścią. 

Przez większość książki byłam nią zachwycona, później jednak kilka rzeczy zaczęło mnie irytować. Jednym z tych elementów był pewien powtarzający się schemat - dziecko widziało coś niepokojącego, szło do rodziców i dostawało srogą wiązankę słów na temat wymyślania rzeczy, których nie ma. Początkowo wydawało mi się to normalne, nie chcieli oni uwierzyć w zjawiska paranormalne, jednak po pewnym czasie sami zauważyli, że coś jest nie tak, a dzieciom nadal wmawiali, że nic takiego nie ma miejsca i mają nie poruszać tego tematu. To była rzecz, która najbardziej mnie irytowała. 

Książkę czytało mi się naprawdę dobrze. Historia wciąga i zaskakuje. Pierwszy raz przy czytaniu miałam gęsią skórkę, a to chyba bardzo dobry znak. Myślę, że osoby lubiące horrory powinny się zastanowić nad sięgnięciem po tę książkę, myślę że się nie zawiodą

Tytuł oryginalny: In A Dark Place
Data wydania: 01 września 2020
Ilość stron: 336
Wydawnictwo: Replika


Za możliwość przeczytania dziękuję 
Wydawnictwu Replika

***

Czytaliście jakiś horror? Polecicie jakiś dobry? Macie zamiar sięgnąć po "Udręczonych"? :) 

2 komentarze:

Instagram