***
Dwudziestodwuletnia Keith Wilson traci pracę w pubie, po czym – dzięki pomocy swojego przyjaciela Drake’a – otrzymuje posadę opiekunki. Kobieta jest bardzo zadowolona, ponieważ desperacko potrzebuje pieniędzy na leczenie matki.
Jej pracodawcą okazuje się właściciel dużej firmy, Rick Morgan. Poszukuje on niani dla swojej pięcioletniej córki Grace. Mężczyzna przejął opiekę nad dziewczynką po rozwodzie z żoną, która wyjechała za granicę.
Nowy szef Keith jest od niej o dziewięć lat starszy, jednak mimo różnicy wieku świetnie się dogadują.
Pewnego dnia Rick kompletnie zaskakuje Keith, kiedy proponuje jej, żeby spędziła noc w jego łóżku.
"I'm a babysitter" to nowość z kategorii książki dla kobiet. Autorką jest Anita Rafalska i jest to jej debiutancka powieść. Skusiłam się na tę pozycję ze względu na historię - niania i pracodawca, wcześniej nie czytałam niczego podobnego. Jakie są moje odczucia po przeczytaniu?
Główną bohaterką jest Keith, młoda dziewczyna, która traci pracę w pubie. Dziewczyna zaczyna szukać nowego zajęcia, ponieważ bardzo potrzebuje pieniędzy na leki dla swojej matki. Z pomocą przychodzi jej przyjaciel - Drake. Zachęca ją do aplikacji na stanowisko niani. Bohaterka ulega namowom i zgłasza swoje CV. Po rozmowie kwalifikacyjnej dostaje tę pracę. Jej pracodawcą zostaje właściciel dużej firmy - Rick Morgan, który poszukuje opiekunki dla swojej córki Grace.
Opiekunka i szef bardzo szybko nawiązują dobry kontakt i coraz więcej czasu spędzają razem. Pewnego dnia Rick proponuje Keith, aby spędziła noc w jego łóżku...
Już na samym początku książki zdałam sobie sprawę, że nie polubię się ze stylem literackim autorki. Jest on wręcz zbyt prosty. Każde zdanie jest rozbudowane w taki sposób, aby nawet najoczywistsza rzecz została wytłumaczona. Niestety autorka powieliła rzeczy, które najbardziej irytują mnie w polskiej literaturze.
Jeżeli chodzi o samych bohaterów, to nie byłam w stanie polubić żadnego z nich. Ich zachowania są niesamowicie irytujące. Dodatkowo motyw niani, który mnie skusił do sięgnięcia po tę pozycję, pojawia się kilka razy. Bohaterka częściej ma wolne niż siedzi w pracy, nawet częściej wychodzi z szefem niż opiekuje się jego dzieckiem. Moim zdaniem to kompletnie mija się z tematyką tej książki. Dodatkowo sama postać dziecka jest nieco komiczna. Jest to małe dziecko, które w powieści głównie przychodzi się tylko przywitać, a następnie ucieka i same sobą się zajmuje.
Książka przepełniona jest dramaturgią i zbiegami okoliczności, niektóre sytuacje były wręcz nierealne. Co więcej, niektóre wątki pojawiają się w sumie bez jakiegoś większego sensu. Są, a następnie się kończą nie wnosząc praktycznie niczego do historii.
Ku mojemu zaskoczeniu nawet relacja Keith i Rick'a nie jest jakaś fascynująca. Kompletnie nie wyczułam w niej żadnego przyciągania, być może było to spowodowane bardzo ubogimi opisami dotyczącymi ich emocji... Krótko mówić - słabo.
Nie chcę jednak abyście odebrali mnie źle. Autorka zdecydowanie pała wielkim potencjałem. Wymyśliła ciekawą historię, którą w moim odczuciu przestawiła nijak. Nie jest ona ani wciągająca, ani fascynująca. Określiłabym ją jako zwykły zwyklaczek do nudne wieczory. Duży plus za to, że czyta się ją szybko. Jednak mimo to bez żadnych większych emocji. Ponawiam - zwyklak na wielką nudę.
Data wydania: 15 lipca 2020
Ilość stron: 276
Wydawnictwo: Niezwykłe
Słyszeliście o tej powieści? Macie zamiar po nią sięgnąć? ;)
Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale widzę, że nie mam czego żałować. 😊
OdpowiedzUsuńOjojoj, zdecydowanie będę trzymać się z daleka od tej książki...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
fajna strona, myślę że każdy znajdzie tu coś dla siebie
OdpowiedzUsuńczęsto czytam moim dzieciom
OdpowiedzUsuń