czwartek, 29 marca 2018

Recenzja książki
"Porwana" Natalia Ziomek - Wilusz

Dzisiaj ponownie przychodzę do Was z recenzją książki :D "Porwana" Natalia Ziomek - Wilusz. Jak mi się podobała? O tym niżej! Zapraszam :)

Pewnego dnia, Joanna wsiada do autobusu, który niestety nie jest tym, w którym powinna się znaleźć. Wszyscy pewnie powiedzieliby, że przecież na następnym przystanku można wysiąść, jednak nie w tym przypadku... Bohaterka wsiadła do "autokaru, który został porwany i zmierza do tajemniczego obozu pracy.

"Znajdowali się na jakiejś stacji. W pobliżu nie było terenu, żadnych zabudowań. Kierowca widocznie poczuł się zmęczony, więc zorganizował krótki postój. Joanna od razu pomyślała, że jest to doskonała okazja, żeby coś zdziałać. Poszła do damskiej toalety i czekała, aż zwolni się jedna z kabin. Niestety nie mogła czuć się swobodnie,gdyż zza uchylonych drzwi obserwował ją przestępna, który obawiał się, że prawda wyjdzie na jaw."

Porwanie. Wszyscy by się bali, próbowali jakoś uciekać i tak też było w przypadku głównej bohaterki. Dowiedziała się jako pierwsza, że coś jest nie tak, właściwie to powiedział jej o tym porywacz, obok którego usiadła. Pozostali podróżujący tym autokarem (autobusem?!) nie domyślili się niczego. Zapewne jechali od kilku godzin i zatrzymywali się tylko na stacjach, a oni wciąż myśleli, że to jest wycieczka. Joanna próbowała zawiadomić kogoś o tym zdarzeniu, później jednak się poddała i zaprzyjaźniła się ze swoim nowym kolegą z siedzenia obok - porywaczem. Serio?! 

Sięgając po tę książkę spodziewałam się fajnego kryminału, w którym będzie pełno opisów obozu. Tak jednak się nie stało. Zdarzenia, które miały miejsce w tym obozie pracy, to może 1/3 całej książki, co bardzo mnie zawiodło. O czym była reszta? W sumie to sama nie wiem. Okazało się, że bohaterka ma na wszystkich bardzo dobry wpływ i nawet przestępcy się przy niej zmieniają. W pewnym momencie myślałam, że okaże się ona jakimś aniołem... tak, serio. 

Z pewnością nie była to książka dla mnie. Wszystko bardzo mnie denerwowało, chociaż trzeba przyznać, że czytało się ją szybko. Do żadnej postaci się nie przywiązałam, najbardziej interesowały mnie momenty z psem, których nie było zbyt dużo. 

Podsumowując, ta powieść kompletnie nie przypadła mi do gustu. Mogłabym wręcz powiedzieć, że to totalna pomyłka. Sam opis mnie denerwuje "Joanna wsiada do niewłaściwego AUTOBUSU (...) Okazuje się, że AUTOKAR został porwany". Czy tylko ja widzę różnice między autobusem a autokarem? Jak można pomylić te dwa pojazdy?

Za możliwość przeczytania tej książki, dziękuję Wydawnictwu Novae Res :)

Czytaliście tę książkę? Czy Wy również uważacie, że "autobus" to coś innego niż "autokar"? :)

26 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. I to jest właśnie kolejny dowód na to, że nie należy oceniać po okładce ;)
      Jak tam czytam tę recenzję to czuję, że ja bym przez tę pozycję nie przebrnęła. Opis zapowiada się ciekawie, ale widzę, że nijak ma się do treści lektury.

      Usuń
  2. Taaa... to chyba jednak nie moje klimaty;)
    pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  3. wydaje sie bardzo ciekawa, ciekawe jak sie konczy:P

    OdpowiedzUsuń
  4. Oczywiście, że jest różnica między autobusem, a autokarem. Również nie wiem jak można to pomylić...
    Książka nie w moich klimatach...
    Pozdrawiam ciepkutko
    My Blog

    OdpowiedzUsuń
  5. No cóż nie każda książka musi byc fajna pomimo że czasem ciekawie sie zapowiada a szkoda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, nie wszystkie książki mogą być dobre :D

      Usuń
  6. Może Joanna nabawiła się syndromu sztokholmskiego, skoro zaprzyjaźniła się z porywaczem? :D Co do autobusu i autokaru aż z ciekawości sprawdziłam jak jest nimi różnica. :D

    OdpowiedzUsuń
  7. To prawda. Ja zawsze oceniam po okładce i się rozczarowywuję. Niestety na ludziach także. Ale myślę, że książka mi akurat przypadłaby do gustu ze względu na treść (porwanie). Mam obsesje na punkcie tych całych filmów czy książek.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie.
    http://incrediblerzeczy.blogspot.co.uk/2018/03/w-ten-poniedziaek-wybraam-sie-z.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też zawsze najpierw zwracam uwagę na okładkę, a dopiero później na opis :D Jednak ładne rzeczy przyciągają uwagę :)

      Usuń
  8. Książka raczej nie w moim stylu, po recenzji zgaduję, że jest dla mnie zbyt oczywista, przewidywalna i... może ciut nudna :)

    Pozdrawiam
    Sara's City

    OdpowiedzUsuń
  9. ładna , współczesna okładka, aja jednak ostatnio nie mam czasu czytać

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie dla mnie. Raczej nie sięgnę po nią :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ma ciekawą okładkę! MÓJ BLOG

    OdpowiedzUsuń
  12. Pierwszy raz sie z nia spotykam ale nie siegne po nią :(

    Zapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2018/03/gray-mint-mint.html

    OdpowiedzUsuń
  13. Faktycznie strasznie naciągana ta fabuła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, jak czytałam, to momentami łapałam się za głowę :D

      Usuń
  14. Faktycznie po twojej recenzji po książkę na pewno nie sięgnę.
    Wesołych Świąt Wielkanocnych!

    OdpowiedzUsuń
  15. Niby mówią, żeby nie oceniać książki po okładce, bo można się sparzyć (zdarzało się), ale no ta jakaś jest taka odpychająca. No i ze względu na to, że nie polecasz to i ja sobie odpuszczę. No nie warto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety bardzo się zawiodłam na tej książce :/

      Usuń
  16. Z chęcią sięgnę po tę książkę - w końcu lubię czytać..

    OdpowiedzUsuń

Instagram