Najpierw cudowne życie u boku żony i trójki dzieci, a później nagła strata, brutalne porwanie jednej z córek Mackenziego - Missy. Czy w tak okrutnym momencie znajdzie się jeszcze miejsce dla Boga? Czy wiara będzie silniejsza niż seryjny porywacz i złamane serce po stracie?
Cała historia zaczyna się jednak długo przed porwaniem Missy, bo w czasie dzieciństwa głównego bohatera - Mackenziego. W filmie ten moment jest dokładnie pokazany, wszystko mamy wyłożone jak na tacy, w książce jednak musimy sobie to dopowiedzieć, bo wiemy tylko tyle, że postać miała problemy z ojcem, a później jak się okazuje może też mieć go na sumieniu.
Wybaczenie to nie zapomnienie. Chodzi w nim o to, żeby puścić czyjeś gardło...
Następnie przenosimy się do momentu, w którym główny bohater postanawia wyjechać na miły wypoczynek ze swoimi dziećmi, tylko on i jego pociechy. Zapowiada się świetny wypoczynek, jednak wszystko ulega natychmiastowej zmianie, kiedy znika Missy. Poszukiwania nie dają rezultatów. Policja natrafia na ślad... Znajdują w opuszczonej chacie zakrwawione ubrania dziewczynki, ostatecznie zostaje ona uznana za zmarłą mimo nieodnalezienia ciała.
Kilka lat później Mackenzi dostaje list, a raczej zaproszenie do tej chaty. Początkowo uważa to za nonsens, jednak później postanawia tam pojechać. Po dotarciu na miejsce bohater zastaje tam Boga w postaci czarnej kobiety, Jezusa w postaci żydowskiego robotnika i Sarayu, która uosabia Ducha Świętego. Spotkanie jest w pewnym sensie procesem uzdrowienia duszy Mackenziego.
Żyć bez miłości to tak, jakby związać ptakowi skrzydła i pozbawić go możliwości fruwania.
Ból też potrafi spętać skrzydła i uniemożliwić latanie - ...- I jeśli będą spętane przez długi czas, zapomnisz, że zostałeś stworzony do latania.
Różnice między książką a filmem są ogromne. W filmie historia małego Macknziego jest dużo bardziej rozbudowana, co prowadzi do tego, że główny temat Boga zaczyna się dopiero po godzinie filmu... I wiecie co? Pierwszą godzinę oglądało mi się bardzo miło, wszystko było ciekawe i dynamiczne, jednak później zaczęło się robić nudno, ciągłe teksty i słabe efekty specjalne.
Tym razem muszę przyznać, że książka wypada lepiej niż ekranizacja. Czyta się ją bardzo przyjemnie, chociaż muszę ostrzec potencjalnych czytelników przed tym, że na początku powiewa nudą! Musicie dotrwać do momentu z Missy, później w końcu zaczyna się rozgrywać akcja! :)
Książka
Film
Nie oglądałam filmu, ani nie czytałam książki :/
OdpowiedzUsuńNie słyszałam ani o filmie ani o książce, ale lubię takie klimaty :)
OdpowiedzUsuńKojarzę tę książkę, chyba próbowałam ją czytać ale nie dałam rady ;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że sporo osób miało taki problem :D
UsuńCóż, ja nie widziałam filmu. Książkę zaczęłam czytać, ale przez nią nie przebrnęłam. A zazwyczaj staram się dokończyć to co zaczynam, tutaj się nie udało. No i jak się można domyślić, filmu oglądać też nie zamierzam :D
OdpowiedzUsuńNo ostatnio coś Ci chyba książki nie idą, bo drugą też zostawiłaś w połowie :D
UsuńSłyszałam o tym filmie ba nawet oglądałam zwiastun i wydał mi się ciekawy:)
OdpowiedzUsuńPowiem tak, pomysł bardzo fajny, jednak wykonanie już niezbyt :D
UsuńRzadko kiedy film jest lepszy niż książka...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Naprawdę rzadko kiedy film jest lepszy od książki. O tej już słyszałam, chętnie się na nią skuszę. :)
OdpowiedzUsuńNie oglądałam tego filmu, ani ksiązki nie czytałam.
OdpowiedzUsuńbardzo mnie nią zaciekawiłaś ;)
OdpowiedzUsuńwww.wkrotkichzdaniach.pl
Oglądałam film, ale widzę że muszę stanowczo sięgnąć po książkę ;)
OdpowiedzUsuńnajlepszy-blog-monki.blogspot.com
Miałam obejrzeć film ale chyba jednak sobie odpuszczę i sięgnę od razu po książkę :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie bardziej polecam książkę niż film :)
UsuńJa robię zawsze tak, że najpierw czytam książkę, a potem oglądam film i sobie porównuję. Według mnie w filmach mnóstwo rzeczy jest okrojonych.. Pozdrawiam ciepło i życzę Wesołych Swiąt! :)
OdpowiedzUsuńhttps://myslacinaczej29741.blogspot.com/
O filmie było dość głośno (w wakacje jakoś). Przymierzałem się do obejrzenia, jednak opis mnie zniechęcał. Nie obejrzałem. Teraz znowu przypomniałaś mi o tym i Twój opis mnie zachęcił. Na początek film, a wolnej chwili może książka :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam<3
zmienicswiat.blogspot.com
Książka wypadła lepiej na tle filmu :D
UsuńJa ani książki ani filmu nie widziałam. Uważam, że zwykle książki są lepsze niż filmy. :)
OdpowiedzUsuńCzytałam książkę i oglądałam film i jestem nimi zachwycona. Jest to książka bliska memu sercu, bo wiem co to znaczy jeśli kogoś dotknie tragedia.
OdpowiedzUsuńSpokojnych świąt Bożego Narodzenia, spędzonych z bliskimi, w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
Nie czytałam książki, ani nie oglądałam filmu. Jednak biorąc pod uwagę wszystkie książki i ich ekranizację, zdecydowanie wolę książki :) Poza wyjątkami, które na palach dwóch rąk zliczę.
OdpowiedzUsuńSandicious
Nie czytałam książki ani nie oglądałam filmu, ale po zwiastunie film mnie zaciekawił. Z chęcią dotrę do książki jak tylko będę miała odrobinę czasu :)
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt! <3
pozdrawiam, charlizerose.blogspot.com :*
Nie byłam w kinie, nie oglądałam jeszcze a książkę ciągle oglądam na półce w księgarni i nieustannie waham się - KUPIĆ ?? NIE KUPIĆ??
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego.
Średnio polecam ;) Jeżeli już to raczej polecam zajrzeć do jakieś biblioteki i wypożyczyć, bo nie wiem czy jest warta tych 30 zł :)
UsuńFajnie się zapowiada :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post :)
http://www.stylishmegg.pl/2017/12/wesoych-swiat.html
Nie czytałam, ani nie oglądałam. Może spróbuje chociaż film. Filmy potrafią jakoś bardziej wzruszyć.
OdpowiedzUsuńTo prawda, ja też nie potrafię się tak wczuć w książkę :D Jednak zobaczyć a przeczytać to spora różnica :D
UsuńA wiesz, że też chciałam zrobić taki post? Tzn. ogólnie porównać książki, a ekranizacje i podzielić na parę grup i podać parę przykładów. Ale jakoś jeszcze nie potrafię się do tego zabrać ;p Ale cieszę się bardzo, że Ty zrobiłaś taką serię :)
OdpowiedzUsuńW najbliższym czasie miałam zrecenzować film "CHATA", bo właśnie skończyliśmy go oglądać na religii.
Ja przez cały film myślałam, że ona się odnajdzie. Że przecież nie może się tak skończyć...
Sam fakt, że było pokazane to oczyszczenie to w porządku. Gorzej jednak właśnie z tą postacią Boga itd. Zaczęło się robić strasznie nudno. Tak jak początek mnie ciekawił to potem nie przekonało mnie to...
Książki nie czytałam, ale raczej po nią nie sięgnę.
WESOŁYCH ŚWIĄT! :)
Ja też do końca myślałam, że ona się odnajdzie, a tu taka niespodzianka :D Rzeczywiście film na początku wciągający, a później niestety "flaki z olejem" :D
UsuńZazwyczaj ksiazki sa lepsze chociaz nie zawsze, ciekawa propozycja ;)
OdpowiedzUsuńlektura na zime
OdpowiedzUsuńJest to dosyć spory dylemat.
OdpowiedzUsuń