środa, 31 lipca 2019

Czy nowa wersja "Króla lwa"
jest bez emocji i polotu?

***
Zanim przejdę do głównego tematu wpisu, to jakiś czas temu natknęłam się na konkurs "Postaw na aktywny wypoczynek w wakacje i wygraj hulajnogę elektryczną!". Wiem, że hulajnogi elektryczne są teraz niesamowicie popularne, to może ktoś zechce wziąć udział w konkursie :) 
Wystartował ogólnopolski konkurs dla aktywnych HulajNogą na Wakacjach. Jeśli masz dość wakacyjnego lenistwa i chcesz wygrać nowoczesną hulajnogę, wyjdź z domu i... pohulaj nogą! Nie zapomnij uwiecznić tego na zdjęciu – trzy najlepsze zostaną nagrodzone hulajnogami, a 1500 darmowymi przejazdami hulajnogą elektryczną. Jako miłośniczka sportu i wszelkich aktywności fizycznych, zachęcam do udziału!
Szczegóły konkursu w regulaminie: https://afterweb.pl/regulamin-konkursu-hulaj-noga-na-wakacjach.pdf i na stronie organizatora AFTERWEB.

***
W ostatnim czasie wszędzie głośno jest o remake'u "Króla lwa". Jeszcze przed premierą byłam pewna, że wybiorę się na tę pozycję do kina, bo to przecież bajka mojego dzieciństwa. Chwilę po tym jak film wszedł do kin mój zapał osłabł, pojawiły się bardzo negatywne opinie. Dużo ludzi pisało, że całość jest bez emocji, zwierzęta bez tak bogatej mimiki twarzy wszystko psują, podobno remake nie powinien nigdy powstać... W pewnym momencie zrezygnowałam z pójścia do kina, stwierdziłam, że poczekam kilka miesięcy aż będzie on powszechnie dostępny... Ale jednak poszłam. I co?

Wybrałam się na seans 3D (chociaż zupełnie przypadkowo) i już od pierwszych minut filmu zakochałam się... Sceny są obłędne, te widoki... A do tego bardzo dobre efekty 3D, czułam się jakbym tam była. Najbardziej zapadł mi w pamięci przelot pomiędzy flamingami brodzącymi w wodzie, coś pięknego.
Jeżeli chodzi o zwierzęta, to i one wyglądają bardzo dobrze, graficy spisali się na medal. Wszystkie postacie wyglądają niesamowicie naturalnie. Podsumowując, pierwszy duży plus za piękną grafikę.

Do całej historii zostało dodanych kilka elementów, moim zdaniem troszkę niepotrzebnie, bo są to przede wszystkim długie sceny, kiedy np. Simba biegnie. Miało to zastąpić inne momenty, które niestety zostały zabrane, np. zwariowane dzieje Rafikiego, ogólnie jego rola w tej wersji jest minimalna. Pojawia się na chwilę na początku, później w trakcie na kilka sekund i dopiero na końcu. A szkoda, w oryginalnej wersji była to bardzo pozytywna postać, która wprowadzała do całości wariacji.

Wśród opinii widziałam też, że podobno śmierć Mufasy nie jest wzruszająca, podobno jest bez emocji... No błagam Was! Mam 19 lat i prawie się poryczałam... Cała scena chwyciła mnie za serce, tak samo jak w wersji z 1994 roku. Jeżeli ktoś uważa, że nie było w niej żadnych emocji to ja nie wiem co jest z nim nie tak :o Gdybym nie wiedziała, że do tego dojdzie, to ryczałabym tam jak bóbr...

Nie byłabym jednak sobą, gdybym się jeszcze do czegoś przyczepiła ;) Dokładniej mówiąc chodzi mi o polski dubbing... Tzn, w sumie był ok, gdyby nie głos Mufasy. Powiem szczerze, że nie mogłam go zdzierżyć. Był niesamowicie irytujący... A szczególnie momenty, gdy lew zanosił się śmiechem - wychodziło to bardzo nienaturalnie i irytująco.

Podsumowując, ja absolutnie nie żałuję, że wybrałam się na ten seans. Wyszłam z sali z wielkim uśmiechem na twarzy. Myślę, że warto się na niego wybrać, albo chociaż kiedyś w przyszłości obejrzeć, gdy nie trzeba będzie płacić za bilet :D

Byliście już w kinie na tym remake? A może dopiero się wybieracie? Co o nim sądzicie? :)

6 komentarzy:

  1. Ja chciałabym zobaczyć, ale myślę, że pierwotnej wersji i tak nic nie przebije. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś chętnie obejrzę, choć sądzę, że pierwsza wersja może być nie do pobicia :D

    OdpowiedzUsuń
  3. miło sie czyta takie blogi

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest w porządku natomiast bajka jest o niebo lepsza

    OdpowiedzUsuń

Instagram